To wydarzyło się 27 kwietnia 2017 r. Pojechaliśmy z wychowawczynią p. Marzena Koźmińską i p. Anną Stróżyńską do Power Banku. Po dotarciu na miejsce zobaczyłam, że drzwi są zamknięte, ogarnął mnie niepokój. Bałam się, że będziemy musieli wracać, ale nasza wychowawczyni zadzwoniła do jednej z pracownic i wszystko uzgodniła. Odetchnęłam z ulgą. Mieliśmy 5 min., dlatego pobiegłam na plac zabaw, który znajdował się w pobliżu. Nie bawiłam się jednak, ponieważ byłam zbyt zajęta zastanawianiem się czy nie zasłabnę na arenie. Przepełnił mnie strach. Zauważyłam właścicielkę i udałam się w jej stronę. Po wejściu do środka poszłam odnieść kurtkę do szatni. Następnie przeszliśmy małe szkolenie. Słuchałam uważnie i byłam bardzo ciekawa dalszego przebiegu wydarzeń. Trzeba było wylosować karteczkę z numerem grupy. Trafiłam do drużyny nr 1. Wszyscy dostali hełmy i broń. Zrobiło mi się słabo, kiedy patrzyłam w głąb pomieszczenia, mając do tego kominiarkę na twarzy. Mogłam obejrzeć pokoje. Nie było aż tak źle. Wbiegłam do środka i schowałam się. Czułam podekscytowanie, ale też zdenerwowanie. Czekałam w ukryciu na nadejście przeciwnika. Po zobaczeniu go strzeliłam. Raczej nie trafiłam, no, ale trudno. Praktycznie cały czas biegałam po arenie. W pewnym momencie zostałam otoczona przez przeciwną drużynę. Zostałam sama, przeraziłam się. Czekałam w ukryciu, słyszałam tylko jak moja drużyna jest gdzieś blisko. Kiedy ich zobaczyłam bardzo się ucieszyłam i dołączyłam do nich. Po zakończonej grze kobieta przyniosła nam wynik. Niestety drużyna, w której byłam, przegrała. Druga połowa klasy poszła założyć hełmy. Usiadłam na kanapie i zaczęłam grać z innymi w grę planszową. Byłam bardzo zmęczona. Wszyscy mogli zagrać jeszcze raz, tylko tym razem na trochę innych zasadach. Miałam teraz 5 żyć, które mogłam doładować, nieskończoną ilość naboi i jeden granat. Startowałam z bazy. Podczas gry wpadłam na ścianę i broń wbiła mi się w żebra. Trochę bolało, ale dało się przeżyć. Strzelaliśmy do siebie bez przerwy. Po zakończeniu gry ponownie dostaliśmy statystyki. Wygraliśmy! Ucieszyłam się. Trzeba było zaczekać, aż druga grupa zakończy rozgrywkę. Kiedy już tak się stało, można było wracać. Było mi smutno, że to już koniec. Nadal trochę bolały mnie żebra. Miałam też całe kolana pokryte białym proszkiem. Nie wyglądało to zbyt fajnie. Pożegnaliśmy się i udaliśmy na przystanek. Nie mogę uwierzyć, ze tak się bałam tego miejsca, była super zabawa.
Hanna Paluszkiewicz
Klasa I E